Swiss update 1

Witajcie,

szybki, wieczorny, zdjęciowy update prosto ze Szwajcarii ! Zapraszam. 

Mieszkamy sobie w Lausanne (kojarzyć można z EPFL słynnej politechniki szwajcarskiej), przyjemne, klimatyczne miasteczko, częściwo położone nad jeziorem Genewskim. Ma swój styl i ducha, w niektórych restauracjach ma się wrażenie, że zegar zatrzymał się 40 lat temu.

Szyld jednego z Cafe.

Bardzo ładnie ozdobione budynki w centrum miasteczka, te imitowane na żurawie ptaki bardzo mnie urzekły.

Na ulicach pełno już straganów ze świątecznymi dekoracjami, oto jeden z nich. 

Nie wydaje mi się , że u nas tradycja podobnych wieńców się utrzymuje. Może warto pomyśleć o jednym na nadchodzące święta? Najlepiej takim zrobionym własnoręcznie.

Oczywiście gór nie może zabraknąć. Alpy o zachodzie słońca.

Tu z kolei wschód.

Podobnie wschód słońca, inny kadr, inne ujęcie.

Może nie najlepiej jakościowe zdjęcie (robione telefonem), jednak kontrast jaki pokazuje jest magiczny. Tak właśnie wygląda Szwajcaria o tej porze roku, śnieg w górach, zielono na dole.

Oczywiście jedzenia też nie może zabraknąć, jak na razie fondue jeszcze nie próbowałam, natomiast było zaliczone prawdziwie włoskie tiramisu. Pyszne!

Na koniec mój international week :) 

Dzień 1

Jako że dzień pierwszy był jeszcze dniem podróżnym skupiłam się na nauce ze znanych mi źródeł i wykorzystałam niedawno zakupioną książkę oraz parę ściągniętych aplikacji, o których opowiem Wam więcej przy okazji notki o metodach nauki.

Dzień 2

Hotelowa gazeta, wypełniona krótkimi tekstami po francusku i angielsku. Nie mogło zdarzyć się nic lepszego!

Dzień 3


Le journée de la francophonie

W jednym z miejsc, które dzisiaj odwiedzałam odbywał się francuskojęzyczny dzień. Miałam okazję posłuchać, spróbować i poćwiczyć język używając nawet drobnych, prostych zdań. Niestety, zdjęć nie mam ponieważ aparat odmówił posłuszeństwa, jednak wydarzenie niezapomniane, czuję już jak moje umiejętności i motywacja rosną!


To by było na tyle, więcej w kolejnych notkach!

Trzymajcie się,

xxx
FF.